"Twoje serce bije teraz ze szczęścia za nie długo będzie biło ale w totalnie innym rytmie...
w rytmie strachu."
Serce zaczęło jej coraz mocniej bić
"Kim jesteś?" - odpisała
w tym samym momencie dostała odpowiedź
"jestem osobą która przeżywała dokładnie to samo co teraz ty... szczęście, miłość, ale niestety to wszystko okazało się jedną wielką ściemą przez co stałam się osobą bez jakiegokolwiek życia. Chce cie tylko ostrzec!
po przeczytaniu tego sms-a Marina nie wiedziała co powiedzieć cała się trzęsła ale postanowiła odpisać
"Kto tą osobą jest? Co ona ci zrobiła?" napisała
po chwili nadeszła kolejna odpowiedź:
"Jest to osoba która jest dla ciebie ważna. Po prostu możesz zacząć liczyć każde sekundy swojego życia"
"O czym ty mówisz?" - Odpisała Marina
"Korzystaj z życia póki jeszcze masz czas" - napisała tajemnicza osoba
Marina pisała do niej jeszcze ale nikt nie odpisywał coraz bardziej się bała po chwili zadzwonił jej telefon, przestraszyła się ale gdy tylko zobaczyła na wyświetlaczu numer odetchnęła
- Cześć kochanie - powiedział Wozz
- No hej
- Co ty tak odetchnęłaś, spodziewałaś sie kogoś innego?
-nie po prostu Aga mnie dzisiaj przestraszyła jak spałam i trochę mam lęki teraz
Wojtek zaczął sie śmiać
- Ej to nie jest śmieszne!
- tak, to jest tragiczne - Odpowiedział Wozz dalej sie śmiejąc
- ha ha na prawdę bardzo śmieszne
- dobra, nie ważne. Słuchaj kochanie to co dałabyś rade wyrwać się ze mną na romantyczny wieczór we dwoje o 18:30 przy parku ?
- no oczywiście że tak, takie wieczory mogły by być zawsze
- jeśli tylko chcesz, to będą
- kochany jesteś
- wiesz że dla ciebie wszystko
Oboje zaczęli się śmiać,
- to do zobaczenia misiu
- do zobaczenia kochanie - odpowiedział Wozz
Skończyli rozmawiać, Marina jeszcze chwile rozmyślała nad wszystkim po czym dochodziła godzina 17 postanowiła iść się przyszykować i umalować na wieczór.
Ubrała małą czarną sukienkę w cekiny która podkreślała jej figurę, ubrała czarne szpilki, nałożyła kilka dodatków i po godzinie była gotowa. Pół godziny później była na miejscu.
Wozza jeszcze nie było więc postanowiła pójść na taras który znajdował się zaraz za parkiem. Gdy już była na miejscu, stanęła na jednym z tarasów podziwiając widoki.
Zaczęła rozmyślać o całej sytuacji związanej z SMS-em który dostała od nieznanej osoby. Jej myśli przerwał sms
"Spóźnię się trochę, będę za 10 min, czekaj tam na mnie. Przepraszam kochanie" - Napisał Wozz
Wtedy Marina skupiła się na myślach związanych z Wojtkiem i to na szczęście odciągnęła ją od męczącego tematu który nie dawał jej spokoju.
Usiadła na tarasie z twarzą skierowaną ku zachodzącemu słońcu. Jaskrawe promienie słońca otulały jej twarz sprawiając że czuła przyjemne mrowienie w okolicy nosa.
Po chwili dostałą sms'a od Wojtka o treści
- ławka po prawej czeka
Marina wstała i pobiegła w kierunku parku ale nie widziała Wozza
Gdy tylko znalazła się we wskazanym miejscu, momentalnie w oczy rzuciła jej się jedna ławka, na której leżała biała róża. Ostrożnie podeszła do niej i usiadła.
Czuła zdenerwowanie i niepewność.
Siedziała tak chwilę przeklinając w głowie swoją głupotę. W myślach odliczała sekundy próbując się uspokoić. Nagle jednak poczuła, że serce zaczyna szybciej bić. Przedziwne ciepło rozlało się po jej ciele, a ręce z wrażenia znowu zaczęły drżeć. Spojrzała niespokojnie w bok myśląc że kogoś tam zobaczy. Nagle ktoś zakrył jej oczy dłońmi na początku słyszała tylko oddech, poczuła znajome jej perfumy które uwielbiała i od razu wiedziała kto to może być. Jej uśmiech nie przestawał schodzić na twarzy, czuła się wtedy tak szczęśliwa, poczuła dziwne mrowienie w brzuchu.
-Zgadnij.- wyszeptał wprost do jej ucha, co spowodowało że jej mięśnie spięły się a serce zaczęło szybko bić.
-Witaj piękna.- przybliżył się zakładając jej niesforny kosmyk za ucho. Patrzyli sobie w oczy a jego usta zbliżyły się do jej warg. Podekscytowana przymknęła oczy czekając na tą wspaniałą i niesamowitą chwilę radości. Ich usta złączyły się w niewinnym i delikatnym pocałunku. Oderwali się od siebie posyłając sobie czułe uśmiechy.
- Dobrze że już jesteś - Przytuliła się do niego
- No proszę... tak bardzo za mną tęsknisz że już nawet kilku godzin wytrzymać nie możesz?
- no na pewno, chciałbyś po prostu jedna rzecz nie daje mi spokoju
- Ej mała co się dzieje?! -Zapytał
Marina tylko westchnęła i z torebki wyjęła swój telefon, pokazała wiadomość którą dzisiaj dostała. Wojtek spojrzał na wiadomość i od razu jego twarz zbladła z przerażenia, że wszystko może się wydać.
- Wozz! Wszystko okey? Dobrze się czujesz?
Wojtek patrząc w telefon wciąż rozmyślał
-Halo! Wozz!!!
- Yyy... tak?!
- Co się z tobą dzieje? Strasznie zbladłeś jak to zobaczyłeś
-Nie wszystko okey po prostu boję się o ciebie. Nie możemy tak tego zostawić
W tym momencie mocno ją przytulił. Ona znowu poczuła że faktycznie zależy ma na niej skoro tak się tym przejął, natomiast on spuścił wzrok i nie wiedział co zrobić, starał się robić dobrą minę do złej gry
- To co idziemy się przejść, chce ci coś pokazać?
- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem
Nowy Jork, pogrążone w ciemności wydawało się być takie piękne a zarazem tajemnicze. Szli trzymając się za ręce wymieniając ukradkiem spojrzenia. Byli dorośli a zachowywali się jak małe dzieci, które czegoś się wstydzą.
-Jesteśmy.- stanęli przed wielkimi starymi drzwiami, które prowadziły do ogromnego opuszczonego budynku. Marina ze zdziwieniem spojrzała na niego, a jedna z jej brwi nieznacznie uniosła się. Nie miała pojęcia, jaki był cel ich podróży w to miejsce, ale zaufała mu. Kopnął drewniane drzwi, które z przeraźliwym skrzypnięciem otworzyły się. W środku panowała kompletna ciemność i jedynie śladowe promienie księżycowego blasku wdzierały się przez otwory w oknach. Przekroczyli próg a drzwi momentalnie zatrzasnęły się za nimi.
Dziewczyna zadrżała ze strachu, mocniej chwytając się jego ramienia. Czuł, jak jej serce uderza z coraz większą szybkością, a ciepły oddech zatrzymuję się na jego policzku. Jej rozbiegany wzrok zachłannie poszukiwał kolejnych nieprzewidzianych wydarzeń. Splótł jeszcze mocniej ich dłonie, prowadząc jakimiś schodami w górę. Co jakiś czas fragmenty muru odpadały, z przeszywającym łoskotem uderzając o betonową podłogę. Brunetka wciąż o nic nie pytała, obserwując każdy podejrzany ruch. Przestał przeszkadzać jej zapach wilgoci i stęchlizny.
Była tak przerażona, że nie zwracała już na to najmniejszej uwagi.
-Wozz!- pisnęła, kiedy między nogami przebiegło jej jakieś stworzenie. Mężczyzna tylko się roześmiał, prowadząc ją dalej. Kiedy znaleźli się na samym szczycie, pchnął kolejne drzwi, przepuszczając ją w nich. Dotarli na samą górę, skąd rozpościerał się widok na dziką plażę. Marina podeszła bliżej, opierając się murek.
-I jak?- stanął za nią, przytulając się do jej pleców.
Ułożył głowę na jej ramieniu, ocierając się o jej policzek. Znowu zadrżała. Mocniej otulił ją rękami, składając nieśmiały pocałunek na jej twarzy. Widział, że jest zachwycona. Rozświetlone milionami mieniących się gwiazd morze, mogło wprawić w zachwyt. Odwróciła się w jego stronę, obejmując dłońmi jego szyję. Spojrzała w jego oczy, uśmiechając się.
-Dziękuję.- delikatnie poruszyła ustami, nie wydając żadnego dźwięku. Nie chciała psuć tej magicznej chwili. Zbliżył swoją twarz do jej i subtelnie musnął jej czoło. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. To nie było zależne od niej, ale gdy tylko była tak blisko niego, to cały smutek odchodził, gdzieś w zapomnienie, a ważne było tylko to co było między nimi.
-Mam jeszcze jedną niespodziankę
- Uśmiechnął się szeroko. Brunetka spojrzała z zaciekawieniem na niego. – Chodź.- wziął ją za rękę a ona jak posłuszne dziecko szła za nim. Łozo ponownie otworzył drzwi przez które weszli. Zeszli na dół, po czym chłopak zaczął iść w głąb domu.
-Wojtek…- zaczęła lecz przerwał jej.
-Zaufaj mi.- wyszeptał na co ona kiwnęła głową. Nie odzywała się już. Szła potulnie prowadzona przez niego. Wozz otworzył duże balkonowe drzwi przepuszczając ją pierwszą. Znaleźli się na tarasie. Zeszli po schodkach czując pod stopami jeszcze ciepły piasek.
– No to teraz kto pierwszy do wody.- brunetka spojrzała na niego robiąc duże oczy.
-Chyba się nie boisz co? Jesteś tchórzem?- Wozz śmiał się z miny dziewczyny która stała jak wryta nie wiedząc czy chłopak mówi serio czy robi sobie z niej jakieś głupie żarty.
-Tak jak myślałem. Marino, kochanie jesteś wielkim tchórzem!- krzyknął po czym ściągnął z siebie koszulkę, spodnie i pobiegł w stronę wody.
Marina stała tak chwilę po czym zmrużyła oczy.
– Nie jestem tchórzem!- krzyknęła za mężczyzną który był już w wodzie. Rozejrzała się na boki po czym ściągnęła z siebie ubranie. Złożyła ręce na klatkę piersiową i podeszła do wody. Gdy słona woda zaczęła oblewać jej stopy zrozumiała, że to był bardzo głupi pomysł. Chciała się wycofać lecz podszedł do niej Marina momentalnie oblała się rumieńcem zdając sobie sprawę że stoi przed nim tylko w bieliźnie. Spuściła głowę na dół ciężko oddychając.
Biedulka cała drżysz z zimna, jesteś piękna gdy tak się trzęsiesz.- powiedział patrząc jej głęboko w oczy. Dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się do niego po czym chwyciła go za rękę. Oboje weszli do wody. Chlapali się, pływali, nurkowali. Zachowywali się jak małe i beztroskie dzieci. Ich śmiech roznosił się po pustej plaży. Gdy wyszli z wody Marina trzęsła się z zimna. Wojtek widząc to objął ją ramieniem prowadząc w stronę tarasu. -Poczekaj tu chwilę.- powiedział i wszedł do budynku. Po chwili wrócił trzymając w ręce duży wiklinowy kosz. Wyjął z niego dwa ręczniki. Jeden podał brunetce a drugim sam się opatulił. Marina owinęła się w materiał pocierając zmarznięte ręce. Po chwili ubrała się w swoją sukienkę a Wozz ponownie poszedł do domu i wrócił z kupką drzewa. Ułożył je starannie na piasku po czym wyjął z koszyka zapałki.
Siedzieli wtuleni w siebie, grzejąc się ogniem z ogniska. Ich dłonie były splecione tworząc jedną całość. Nie odzywali się, ale słowa w tamtym momencie były czymś zbędnym.
-Chciałbym już tak zawsze.- szepnął do siebie, zerkając na jej radosną twarz.
-Ja też.- wyszeptała mało dosłyszalnie, lecz jej oczy wyrażały więcej niż słowa. Chłopak wsunął dłoń w jej aksamitne włosy przybliżając twarz do jej twarzy. Patrzyli sobie w oczy w których jak szalone tańczyły radosne iskierki. Ich usta dzieliły milimetry a w brzuchu rosło ogromne podniecenie. Przyciągnął ja do siebie zatapiając usta w namiętnym pocałunku. Nie był to delikatny i ostrożny pocałunek jak do tej pory, lecz coś namiętnego i szalonego. Ich języki tańczyły żywiołowy taniec pieszcząc wzajemnie swoje podniebienia.
Wojtek popatrzył sie w jej oczy
- Chcesz to zrobić tutaj?- Zapytał
- Jak szaleć to szaleć, mamy jedno życie przecież.
- no proszę jaka niegrzeczna
Roześmiał się Łozowski
- To są twoje słowa głupku! Ale to prawda lubie wyzwania
Marina tylko się uśmiechnęła, Wojtek powoli zaczął przybliżać usta do jej ust po czym złączyli się a namiętnym pocałunku, powoli zaczęli zdejmować sobie nawzajem ubrania. Nie czekał, zaczął błądzić dłońmi po jej udach, coraz wyżej i wyżej, podciągnął jej sukienkę do góry i zaczął coraz namiętniej ją pieścić. Jęknęła z rozkoszy, chciała już go poczuć, była gotowa i podniecona. W pośpiechu rozpięła mu pasek od spodni, przesunęła się bardziej na koc, oplotła go nogami i poczuła go w sobie. Jęknęła z rozkoszy. Poddała się jego rytmicznym ruchom, najpierw powolnym, potem coraz szybszym. Oddychali szybko, kiedy czuła napływający przypływ rozkoszy odchyliła się i położyła na nim. Przejęła kontrole nad nim i to ona zaczęła coraz bardziej się poruszać. Jęknęła, minęła chwila i fala rozkoszy zalała jej ciało. Po chwili Wojtek obrócił ją tak by to on leżał na niej, chwyciła ukochanego z włosy, dając mu jednocześnie znak, że tak jej dobrze. Gdy już skończył, wszedł w nią delikatnie, czując jak przyśpiesza, ich oddech zaczął przyśpieszać tempa. Doszli. Znów zaczął pieścić jej ciało, tym razem od dołu do góry, zakończyli namiętnym pocałunkiem i po wszystkim ubrali się.
Wojtek podszedł do Mariny, klęknął koło niej gdy ta siedziała na kocu wpatrując się w gwiazdy i w piękne fale które falowały na plaży. Popatrzył się jej prosto w oczy a ta tylko się uśmiechnęła
- wiesz że wszystko przez ciebie?
Wzrok Mariny momentalnie odwrócił się w stronę Wozza
- niby dlaczego? Coś nie tak?
- właśnie dzięki tobie nie będę w stanie funkcjonował normalnie w pracy, ten dzień sprawił że nie potrafie wyrazić ile szczęścia mam teraz sobie
Marina popatrzyła się mu oczy po czym go pocałowała
-Uwierz mi że dzięki tej nocy zrozumiałam jak ważny dla mnie jesteś
Wojtek w tym momencie nie wiedział co powiedzieć, jego dusza wciąż pragła miłości, miłości Mariny. Z jednej strony ucieszył go fakt iż to powiedziała,nigdy
nie czuł się dla nikogo ważny a z drugiej, wciąż wmawiał sobie że nie jest w niej zakochany. Wmawiał że te słowa nic dla niego nie znaczą, lecz niestety jego serce mówi co innego.
Łapcie kolejny rozdział. No i jak się podoba? Komentujcie ;)
"Kim jesteś?" - odpisała
w tym samym momencie dostała odpowiedź
"jestem osobą która przeżywała dokładnie to samo co teraz ty... szczęście, miłość, ale niestety to wszystko okazało się jedną wielką ściemą przez co stałam się osobą bez jakiegokolwiek życia. Chce cie tylko ostrzec!
po przeczytaniu tego sms-a Marina nie wiedziała co powiedzieć cała się trzęsła ale postanowiła odpisać
"Kto tą osobą jest? Co ona ci zrobiła?" napisała
po chwili nadeszła kolejna odpowiedź:
"Jest to osoba która jest dla ciebie ważna. Po prostu możesz zacząć liczyć każde sekundy swojego życia"
"O czym ty mówisz?" - Odpisała Marina
"Korzystaj z życia póki jeszcze masz czas" - napisała tajemnicza osoba
Marina pisała do niej jeszcze ale nikt nie odpisywał coraz bardziej się bała po chwili zadzwonił jej telefon, przestraszyła się ale gdy tylko zobaczyła na wyświetlaczu numer odetchnęła
- Cześć kochanie - powiedział Wozz
- No hej
- Co ty tak odetchnęłaś, spodziewałaś sie kogoś innego?
-nie po prostu Aga mnie dzisiaj przestraszyła jak spałam i trochę mam lęki teraz
Wojtek zaczął sie śmiać
- Ej to nie jest śmieszne!
- tak, to jest tragiczne - Odpowiedział Wozz dalej sie śmiejąc
- ha ha na prawdę bardzo śmieszne
- dobra, nie ważne. Słuchaj kochanie to co dałabyś rade wyrwać się ze mną na romantyczny wieczór we dwoje o 18:30 przy parku ?
- no oczywiście że tak, takie wieczory mogły by być zawsze
- jeśli tylko chcesz, to będą
- kochany jesteś
- wiesz że dla ciebie wszystko
Oboje zaczęli się śmiać,
- to do zobaczenia misiu
- do zobaczenia kochanie - odpowiedział Wozz
Skończyli rozmawiać, Marina jeszcze chwile rozmyślała nad wszystkim po czym dochodziła godzina 17 postanowiła iść się przyszykować i umalować na wieczór.
Ubrała małą czarną sukienkę w cekiny która podkreślała jej figurę, ubrała czarne szpilki, nałożyła kilka dodatków i po godzinie była gotowa. Pół godziny później była na miejscu.
Wozza jeszcze nie było więc postanowiła pójść na taras który znajdował się zaraz za parkiem. Gdy już była na miejscu, stanęła na jednym z tarasów podziwiając widoki.
Zaczęła rozmyślać o całej sytuacji związanej z SMS-em który dostała od nieznanej osoby. Jej myśli przerwał sms
"Spóźnię się trochę, będę za 10 min, czekaj tam na mnie. Przepraszam kochanie" - Napisał Wozz
Wtedy Marina skupiła się na myślach związanych z Wojtkiem i to na szczęście odciągnęła ją od męczącego tematu który nie dawał jej spokoju.
Usiadła na tarasie z twarzą skierowaną ku zachodzącemu słońcu. Jaskrawe promienie słońca otulały jej twarz sprawiając że czuła przyjemne mrowienie w okolicy nosa.
Po chwili dostałą sms'a od Wojtka o treści
- ławka po prawej czeka
Marina wstała i pobiegła w kierunku parku ale nie widziała Wozza
Gdy tylko znalazła się we wskazanym miejscu, momentalnie w oczy rzuciła jej się jedna ławka, na której leżała biała róża. Ostrożnie podeszła do niej i usiadła.
Czuła zdenerwowanie i niepewność.
Siedziała tak chwilę przeklinając w głowie swoją głupotę. W myślach odliczała sekundy próbując się uspokoić. Nagle jednak poczuła, że serce zaczyna szybciej bić. Przedziwne ciepło rozlało się po jej ciele, a ręce z wrażenia znowu zaczęły drżeć. Spojrzała niespokojnie w bok myśląc że kogoś tam zobaczy. Nagle ktoś zakrył jej oczy dłońmi na początku słyszała tylko oddech, poczuła znajome jej perfumy które uwielbiała i od razu wiedziała kto to może być. Jej uśmiech nie przestawał schodzić na twarzy, czuła się wtedy tak szczęśliwa, poczuła dziwne mrowienie w brzuchu.
-Zgadnij.- wyszeptał wprost do jej ucha, co spowodowało że jej mięśnie spięły się a serce zaczęło szybko bić.
-Witaj piękna.- przybliżył się zakładając jej niesforny kosmyk za ucho. Patrzyli sobie w oczy a jego usta zbliżyły się do jej warg. Podekscytowana przymknęła oczy czekając na tą wspaniałą i niesamowitą chwilę radości. Ich usta złączyły się w niewinnym i delikatnym pocałunku. Oderwali się od siebie posyłając sobie czułe uśmiechy.
- Dobrze że już jesteś - Przytuliła się do niego
- No proszę... tak bardzo za mną tęsknisz że już nawet kilku godzin wytrzymać nie możesz?
- no na pewno, chciałbyś po prostu jedna rzecz nie daje mi spokoju
- Ej mała co się dzieje?! -Zapytał
Marina tylko westchnęła i z torebki wyjęła swój telefon, pokazała wiadomość którą dzisiaj dostała. Wojtek spojrzał na wiadomość i od razu jego twarz zbladła z przerażenia, że wszystko może się wydać.
- Wozz! Wszystko okey? Dobrze się czujesz?
Wojtek patrząc w telefon wciąż rozmyślał
-Halo! Wozz!!!
- Yyy... tak?!
- Co się z tobą dzieje? Strasznie zbladłeś jak to zobaczyłeś
-Nie wszystko okey po prostu boję się o ciebie. Nie możemy tak tego zostawić
W tym momencie mocno ją przytulił. Ona znowu poczuła że faktycznie zależy ma na niej skoro tak się tym przejął, natomiast on spuścił wzrok i nie wiedział co zrobić, starał się robić dobrą minę do złej gry
- To co idziemy się przejść, chce ci coś pokazać?
- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem
Nowy Jork, pogrążone w ciemności wydawało się być takie piękne a zarazem tajemnicze. Szli trzymając się za ręce wymieniając ukradkiem spojrzenia. Byli dorośli a zachowywali się jak małe dzieci, które czegoś się wstydzą.
-Jesteśmy.- stanęli przed wielkimi starymi drzwiami, które prowadziły do ogromnego opuszczonego budynku. Marina ze zdziwieniem spojrzała na niego, a jedna z jej brwi nieznacznie uniosła się. Nie miała pojęcia, jaki był cel ich podróży w to miejsce, ale zaufała mu. Kopnął drewniane drzwi, które z przeraźliwym skrzypnięciem otworzyły się. W środku panowała kompletna ciemność i jedynie śladowe promienie księżycowego blasku wdzierały się przez otwory w oknach. Przekroczyli próg a drzwi momentalnie zatrzasnęły się za nimi.
Dziewczyna zadrżała ze strachu, mocniej chwytając się jego ramienia. Czuł, jak jej serce uderza z coraz większą szybkością, a ciepły oddech zatrzymuję się na jego policzku. Jej rozbiegany wzrok zachłannie poszukiwał kolejnych nieprzewidzianych wydarzeń. Splótł jeszcze mocniej ich dłonie, prowadząc jakimiś schodami w górę. Co jakiś czas fragmenty muru odpadały, z przeszywającym łoskotem uderzając o betonową podłogę. Brunetka wciąż o nic nie pytała, obserwując każdy podejrzany ruch. Przestał przeszkadzać jej zapach wilgoci i stęchlizny.
Była tak przerażona, że nie zwracała już na to najmniejszej uwagi.
-Wozz!- pisnęła, kiedy między nogami przebiegło jej jakieś stworzenie. Mężczyzna tylko się roześmiał, prowadząc ją dalej. Kiedy znaleźli się na samym szczycie, pchnął kolejne drzwi, przepuszczając ją w nich. Dotarli na samą górę, skąd rozpościerał się widok na dziką plażę. Marina podeszła bliżej, opierając się murek.
-I jak?- stanął za nią, przytulając się do jej pleców.
Ułożył głowę na jej ramieniu, ocierając się o jej policzek. Znowu zadrżała. Mocniej otulił ją rękami, składając nieśmiały pocałunek na jej twarzy. Widział, że jest zachwycona. Rozświetlone milionami mieniących się gwiazd morze, mogło wprawić w zachwyt. Odwróciła się w jego stronę, obejmując dłońmi jego szyję. Spojrzała w jego oczy, uśmiechając się.
-Dziękuję.- delikatnie poruszyła ustami, nie wydając żadnego dźwięku. Nie chciała psuć tej magicznej chwili. Zbliżył swoją twarz do jej i subtelnie musnął jej czoło. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. To nie było zależne od niej, ale gdy tylko była tak blisko niego, to cały smutek odchodził, gdzieś w zapomnienie, a ważne było tylko to co było między nimi.
-Mam jeszcze jedną niespodziankę
- Uśmiechnął się szeroko. Brunetka spojrzała z zaciekawieniem na niego. – Chodź.- wziął ją za rękę a ona jak posłuszne dziecko szła za nim. Łozo ponownie otworzył drzwi przez które weszli. Zeszli na dół, po czym chłopak zaczął iść w głąb domu.
-Wojtek…- zaczęła lecz przerwał jej.
-Zaufaj mi.- wyszeptał na co ona kiwnęła głową. Nie odzywała się już. Szła potulnie prowadzona przez niego. Wozz otworzył duże balkonowe drzwi przepuszczając ją pierwszą. Znaleźli się na tarasie. Zeszli po schodkach czując pod stopami jeszcze ciepły piasek.
– No to teraz kto pierwszy do wody.- brunetka spojrzała na niego robiąc duże oczy.
-Chyba się nie boisz co? Jesteś tchórzem?- Wozz śmiał się z miny dziewczyny która stała jak wryta nie wiedząc czy chłopak mówi serio czy robi sobie z niej jakieś głupie żarty.
-Tak jak myślałem. Marino, kochanie jesteś wielkim tchórzem!- krzyknął po czym ściągnął z siebie koszulkę, spodnie i pobiegł w stronę wody.
Marina stała tak chwilę po czym zmrużyła oczy.
– Nie jestem tchórzem!- krzyknęła za mężczyzną który był już w wodzie. Rozejrzała się na boki po czym ściągnęła z siebie ubranie. Złożyła ręce na klatkę piersiową i podeszła do wody. Gdy słona woda zaczęła oblewać jej stopy zrozumiała, że to był bardzo głupi pomysł. Chciała się wycofać lecz podszedł do niej Marina momentalnie oblała się rumieńcem zdając sobie sprawę że stoi przed nim tylko w bieliźnie. Spuściła głowę na dół ciężko oddychając.
Biedulka cała drżysz z zimna, jesteś piękna gdy tak się trzęsiesz.- powiedział patrząc jej głęboko w oczy. Dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się do niego po czym chwyciła go za rękę. Oboje weszli do wody. Chlapali się, pływali, nurkowali. Zachowywali się jak małe i beztroskie dzieci. Ich śmiech roznosił się po pustej plaży. Gdy wyszli z wody Marina trzęsła się z zimna. Wojtek widząc to objął ją ramieniem prowadząc w stronę tarasu. -Poczekaj tu chwilę.- powiedział i wszedł do budynku. Po chwili wrócił trzymając w ręce duży wiklinowy kosz. Wyjął z niego dwa ręczniki. Jeden podał brunetce a drugim sam się opatulił. Marina owinęła się w materiał pocierając zmarznięte ręce. Po chwili ubrała się w swoją sukienkę a Wozz ponownie poszedł do domu i wrócił z kupką drzewa. Ułożył je starannie na piasku po czym wyjął z koszyka zapałki.
Siedzieli wtuleni w siebie, grzejąc się ogniem z ogniska. Ich dłonie były splecione tworząc jedną całość. Nie odzywali się, ale słowa w tamtym momencie były czymś zbędnym.
-Chciałbym już tak zawsze.- szepnął do siebie, zerkając na jej radosną twarz.
-Ja też.- wyszeptała mało dosłyszalnie, lecz jej oczy wyrażały więcej niż słowa. Chłopak wsunął dłoń w jej aksamitne włosy przybliżając twarz do jej twarzy. Patrzyli sobie w oczy w których jak szalone tańczyły radosne iskierki. Ich usta dzieliły milimetry a w brzuchu rosło ogromne podniecenie. Przyciągnął ja do siebie zatapiając usta w namiętnym pocałunku. Nie był to delikatny i ostrożny pocałunek jak do tej pory, lecz coś namiętnego i szalonego. Ich języki tańczyły żywiołowy taniec pieszcząc wzajemnie swoje podniebienia.
Wojtek popatrzył sie w jej oczy
- Chcesz to zrobić tutaj?- Zapytał
- Jak szaleć to szaleć, mamy jedno życie przecież.
- no proszę jaka niegrzeczna
Roześmiał się Łozowski
- To są twoje słowa głupku! Ale to prawda lubie wyzwania
Marina tylko się uśmiechnęła, Wojtek powoli zaczął przybliżać usta do jej ust po czym złączyli się a namiętnym pocałunku, powoli zaczęli zdejmować sobie nawzajem ubrania. Nie czekał, zaczął błądzić dłońmi po jej udach, coraz wyżej i wyżej, podciągnął jej sukienkę do góry i zaczął coraz namiętniej ją pieścić. Jęknęła z rozkoszy, chciała już go poczuć, była gotowa i podniecona. W pośpiechu rozpięła mu pasek od spodni, przesunęła się bardziej na koc, oplotła go nogami i poczuła go w sobie. Jęknęła z rozkoszy. Poddała się jego rytmicznym ruchom, najpierw powolnym, potem coraz szybszym. Oddychali szybko, kiedy czuła napływający przypływ rozkoszy odchyliła się i położyła na nim. Przejęła kontrole nad nim i to ona zaczęła coraz bardziej się poruszać. Jęknęła, minęła chwila i fala rozkoszy zalała jej ciało. Po chwili Wojtek obrócił ją tak by to on leżał na niej, chwyciła ukochanego z włosy, dając mu jednocześnie znak, że tak jej dobrze. Gdy już skończył, wszedł w nią delikatnie, czując jak przyśpiesza, ich oddech zaczął przyśpieszać tempa. Doszli. Znów zaczął pieścić jej ciało, tym razem od dołu do góry, zakończyli namiętnym pocałunkiem i po wszystkim ubrali się.
Wojtek podszedł do Mariny, klęknął koło niej gdy ta siedziała na kocu wpatrując się w gwiazdy i w piękne fale które falowały na plaży. Popatrzył się jej prosto w oczy a ta tylko się uśmiechnęła
- wiesz że wszystko przez ciebie?
Wzrok Mariny momentalnie odwrócił się w stronę Wozza
- niby dlaczego? Coś nie tak?
- właśnie dzięki tobie nie będę w stanie funkcjonował normalnie w pracy, ten dzień sprawił że nie potrafie wyrazić ile szczęścia mam teraz sobie
Marina popatrzyła się mu oczy po czym go pocałowała
-Uwierz mi że dzięki tej nocy zrozumiałam jak ważny dla mnie jesteś
Wojtek w tym momencie nie wiedział co powiedzieć, jego dusza wciąż pragła miłości, miłości Mariny. Z jednej strony ucieszył go fakt iż to powiedziała,nigdy
nie czuł się dla nikogo ważny a z drugiej, wciąż wmawiał sobie że nie jest w niej zakochany. Wmawiał że te słowa nic dla niego nie znaczą, lecz niestety jego serce mówi co innego.
Łapcie kolejny rozdział. No i jak się podoba? Komentujcie ;)
Rozdział mega wciągający i długi <3 Super! Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńJeju jakie to romantyczne ♡ Czekam na dalsze rozdziały, masz talent :)
OdpowiedzUsuńJej... <3 Świetny jest ten rozdział *.* Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńdziękuje za dobre słowo <3 rozdział postaram sie dodać jeszcze jutro... zobaczymy jak to wyjdzie ;) jeszcze raz dziękujemy! :))
OdpowiedzUsuńodpłynęłam <3 jak ty cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńAlee nie mogę sie już doczekać scen grozy, mam nadzieje że gdy Marina dowie sie o wszystkim, może mu jakoś wybaczy... na to licze! I czekam na kolejny rozdzialik ;)