sobota, 6 września 2014

Rozdział 2

Albany w stanie Nowy York.
Wozz zajechał swoim mustangiem pod mieszkanie, po wyjściu z samochodu kierował sie w stronę swojego mieszkania . Na 3 piętrze stała już sąsiadka która na widok Wojtka szybko odwróciła wzrok. Tutejsi sąsiedzi bali sie go więc wszystko w tym mieszkaniu uchodziło mu na sucho. Wozz przechodząc koło sąsiadki u widział ja ta na niego zerka
- No co się tak pani gapi?! Powiedział wkurzony po czym wszedł do swojego mieszkania i pierwsze co zrobił to nalał sobie whisky, usiadł na kanapie i próbował sie uspokoić. Wiedział że siostra mu nie wybaczy i przejmował sie tym ale z jednej strony nie chciał sie przyznać że ma wyrzuty sumienia. Wstał i włączył TV gdy nagle w wiadomościach:
- Wczoraj około 20. w nocy znaleziono zwłoki człowieka wrzucone do rzeki, podobno przyczyną zgonu był strzał w głowę ofiary, przechodzący tam ludzie zauważyli zwłoki po czym natychmiast zadzwonili na policje.
Wozz szybkim ruchem sprawdził czy pistolet w którym postrzelił mężczyznę wziął ze sobą . Znalazł go w tylnej kieszeni i odetchnął z ulgą po czym wrócił do oglądania w tle zobaczył wypowiadającą sie dziewczynę która widziała z tata całe zajście, spodobała sie mu ale jak to powiedział sobie w myślach "To tylko zwykła
przypadkowa laska z tv jak każda inna."Chociaż dalej nie mógł oderwać wzroku od telewizora. Wstał z kanapy i go wyłączył. Po chwili zadzwonił telefon. To był Rick, jeden z gangsterów Wozz'a
- Stary mamy kolejne zlecenie od Alfonso!
- Rick ? co kogo dziś tym razem zabijamy?
Rick tylko sie zaśmiał
- Tym razem nie chodzi o zabicie, z resztą dowiesz sie jak będziesz na miejscu
- Okey zaraz będę.
- No to nara
- No nara
Wozz zakończył połączenie po czym szybko ubrał kurtkę i wyszedł z domu, wsiadł z w samochód i odjechał pod wskazany adres.
Gdy już był na miejscu, była połowa gangu.
- Jestem, siemanko chłopaki co tym razem robimy?
- Tym razem zrobisz to ty
Dodał Ricki
-Mamy do ciebie prośbe
- Do mnie? jaką ?
Wozz na każdego sie popatrzył nie wiedząc w dalszym ciągu o co chodzi
- Musisz zbajerować córke tego gościa który widział to całe wczorajsze zajście w tym lesie
- Chodzi o tą laske z tv która sie dziś wypowiadała?
- Dokładnie o tą, nazywa sie Marina ma 25 lat... jest pilną uczennicą, podobno jeszcze studiuje.Jej ojciec jest nie złą szychą, jest najlepszym adwokatem w NYC
- I co w związku z tym?
Zapytał Wozz
- Chodzi o to że chcemy byś ją zbajerował po to by dostać sie do kasy ojca, gdy sie w tobie zakocha będzie w stanie zrobić dla ciebie wszystko... rozumiesz? a jak będziemy mieć ich już na haku to po prostu ich zabijemy albo nastraszymy. Tyle
- Ale dlaczego ja?
- Bo ty jako jedyny z nas masz coś takiego w sobie że żadna ci sie nie oprze. Sam przyznasz
Powiedział Rick
- No dobra ale jak mam to zrobić skoro jej nie znam ?
- My ci wszystko opowiemy ale to po kolei
Odpowiedział drugi z grupy Jeremy
Po całej naradzie chłopaki rozeszli sie, został tylko Rick i Wozz.
- I co dasz rady?
-Jak zawsze, wiem co zrobić teraz tylko ją uwiodę a potem już tylko będziemy zbijać fortunę. Ta robota powiem ci to sama przyjemność, dostaje pieniądze za poderwanie jakiejś laski, w dodatku modelki, dla mnie to nic a każdy z nas na tym zyska
-No dokładnie stary, takie podejście mi sie podoba. To co strzałeczka
-No nara
Chłopaki pożegnali sie i każdy rozszedł sie na swoje strony.
21:55
Mieszkanie Wojtka
Po wszystkim wrócił do domu i włączył laptopa, zobaczył że na e-maila dostał wiadomość od Alfonsa.

" To jest Marina Gonzales lat 25, urodziła sie Polsce ale do NY przyjechała na studia, tu ma ojca, matka została w Warszawie. Marina mieszka Miami i tam studiuje. Zdjęcia nie muszę ci przesyłać bo już ją widziałeś, wiesz co masz robić... zaczynasz od jutra!" Pozdrowionka Wozzik i powodzenia"

Wozz po odczytaniu wiadomości tylko złapał oddech, wziął łyk alkoholu i zaczął zastanawiać sie nad planem który wspólnie ułożył z chłopakami.

Następny dzień godzina 10:25
Uniwersytet w Nowym Yorku.
Marina schodziła właśnie na dolne piętro gdy po drodze zaczepiła ją Agnes, przyjaciółka z którą chodziła na studia i z którą dzieliła akademik
- Cześć Marinka
- Cześć kochana
Dziewczyny przytuliły sie
- A co ty nie kończysz? nie miałaś już iść do domu?>
co ty jeszcze dwie godziny
Marina ino wzdychła i kiwnęła głową
- Dobra ja lece na następne zajęcia, to co widzimy sie po ?
Zapytała Agnes
- Wiesz co dziś nie dam rady, Tomson przyjeżdża po mnie i może jedziemy odwiedzić rodzinke
- No ok w takim  razie do jutra pa
- Do jutra
Agnes pożegnała Marine buziakiem w policzek i poszła
Po lekach Marina wyszła z budynku i kierowała sie w stronę parkingu gdzie czekał już na nią Tomson. Tomson był jej kuzynem który razem z nią przyjechał na wakacje do NYC
Marina odtworzyła drzwi od samochodu i wsiadła
- Cześć kochana
- No witaj kuzynie, długo już czekasz?
Zapytała z uśmiechem
- Nie, z jakieś no 3 godziny
Tomson wybuchnął śmiechem
-Haha bardzo śmieszne. Dobra to co jedziemy
-Jedziemy tylko zapnij pasy
- No zapinam, coś ty sie teraz taki uważający zrobił
- Wole nie ryzykować
Odpowiedział Tomson
- Bez ryzyka nie ma zysku
- Powiedziała ta co nigdy nie ryzykuje
- A tak nie jest ? Dobra kuzynie ruszaj
Tomek zaśmiał sie i ruszył w droge.

Dobra kochani to na tyle ;) W następnych rozdziałach będzie sie działo, mamy nadzieje :D ale to już wy musicie podjąć decyzje czy chcecie żebyśmy dalej prowadzili naszego bloga :) Komentujcie, polecajcie i tak dalej. A następny rozdział powinien być jutro



2 komentarze:

  1. Ogółem blog zapowiada się ciekawie tylko strasznie dużo powtorek i jakos styl pisania mi nie leży :) czekam na kolejny rozdzial co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Weźmiemy to pod uwage i popracujemy nad tym, dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń